Porównaj oferty operatorów pod Twoim adresem
oszczędź do 50%

 
 
 
Artykuly

FBI walczy o osłabienie zabezpieczeń w smartfonach

Szef Federalnego Biura Śledczego, James Comey, twierdzi, że zabezpieczenia stosowane w smartfonach stawiają organy państwa w niebezpieczeństwie. Wygląda jednak na to, że sprawa nie jest tak oczywista, jak się wydaje.

Jednym z głównych bohaterów mediów jest ostatnio z pewnością James Comey. Szef FBI, ignorując zasady działania technologii i potrzebę stosowania jak najlepszych zabezpieczeń w urządzeniach mobilnych, potępia te zastosowane w najnowszych iPhone’ach (system iOS 8) oraz smartfonach z systemem Android 5.0 Lollipop. Nikt, kto nie ma kodu dostępu (nawet Apple i Google), nie może złamać zastosowanej metody szyfrowania danych. Zdaniem Comeya sprawia to służbom bezpieczeństwa duży problem, gdyż w takim przypadku mogą być one bezradne w walce z przestępcami.

Dyrektor FBI wezwał Kongres USA do nowelizacji ustawy CALEA (Communications Assistance for Law Enforcement Act). Prawo to obowiązujące od roku 1994, wymaga od operatorów telekomunikacyjnych wbudowania w swoje systemy możliwości podsłuchiwania rozmów. Comey chciałby wprowadzenia zmian, dzięki którym firmy technologiczne byłyby zobowiązane do wbudowania w swoje urządzenia specjalnego systemu „legalnego przechwytywania danych”. Twierdzi on, że nieufność wobec rządu po wycieku z NSA (Agencji Bezpieczeństwa Narodowego) spowodowanym przez Edwarda Snowdena posunęła się za daleko. Jednocześnie dodał, że Biuro nie pragnie dostępu do tzw. backdooru (umyślnie stworzonej luki w zabezpieczeniach systemu umożliwiającej dostęp do urządzenia).

James Comey
James Comey

Zapytany jednak, czym różni się legalna możliwość przejmowania danych od wykorzystywania w tym celu dziur w zabezpieczeniach odpowiedział: „Nie wydaje mi się, abym był kompetentną osobą, aby to sprecyzować.”

Co ciekawe, w jednym z udzielonych w tym miesiącu wywiadów Comey powiedział:
Wierzę, że Amerykanie powinni być bardzo sceptyczni jeśli chodzi o rząd. Nie powinno się ufać ludziom u władzy.”

Pominął jednak wszelkie pytania dotyczącego tego, czy FBI zbiera informacje z urządzeń i przekazuje je do NSA podkreślając, błędnie zresztą, że Federalne Biuro Śledcze nie może odczytać e-maili użytkowników bez nakazu sądowego.

Aby lepiej zilustrować to, do czego tak bardzo dąży FBI, James Comey przedstawił m.in. przypadek śmierci dwuletniej dziewczynki z Los Angeles, a także historię przestępcy z Louisiany, który zabił 12-letniego chłopca. Według niego sprawy te są koronnym dowodem na to, że dostęp do zawartości telefonów mógłby okazać się zbawienny i pomóc zapobiec tragediom.

Problem w tym, że dowody z telefonów komórkowych nie miały żadnego znaczenia w identyfikacji lub tym bardziej schwytaniu sprawców, a zabezpieczenia z pewnością nie byłyby czynnikiem decydującym o rozwiązaniu sprawy.

Dyskusja na temat tego, do jakich informacji służby bezpieczeństwa powinny mieć dostęp trwają już od lat, zaś adwokaci bezpieczeństwa prywatnego odparli ostatnie próby przeforsowania zmian w tej kwestii. Wszystko to jednak zdaje się być „przedstawieniem pod publikę”, a jednocześnie uspokojeniem użytkowników urządzeń mobilnych, szczególnie po aferze związanej z Edwardem Snowdenem i ujawnieniem przez niego tajemnic państwowych i szpiegostwa.

To, że wszelkie dane są dostępne do wglądu przez rząd i jego organizacje nie jest niczym nowym. Czy nowe smartfony (oparte na systemach iOS 8 oraz Android Lollipop) mają zabezpieczenia bez dziur i możliwości ich złamania? Wątpliwe. Prawdopodobnym jest, że owe luki i tak się znajdą, a medialna krucjata szefa FBI to zwykłe mydlenie oczu.

Źródło: The Verge

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Back to top button