Tidal miał sukces na wyciągnięcie ręki. Co poszło nie tak?
Serwis muzyczny Tidal cieszy się sporą popularnością w sieci Play. Na świecie jednak nie jest tak optymistycznie. I nie jest to wina wyłącznie konkurencji.
Tidal wystartował w październiku 2014 roku. Kilka miesięcy później trafił pod skrzydła firmy Project Panther Ltd, której właścicielem jest raper Jay Z. W swoich założeniach usługa miała oferować dostęp do ekskluzywnych utworów, lepszą jakość dźwięku i sprawiedliwszy podział honorariów dla artystów.Niedługo po uruchomieniu, Tidal stał się jedną z najczęściej pobieranych aplikacji. Nie trwało to jednak zbyt długo, a wypadnięcie z amerykańskiej listy TOP 700 na iOS nie wróżyło zbyt dobrze. Liczba użytkowników nie wzrastała zgodnie z oczekiwaniami, doszło do zwolnień na kierowniczych stanowiskach, a Jay Z zaczął myśleć nad sprzedażą Tidala. Na przełomie czerwca i lipca tego roku pojawiły się doniesienia o możliwości przejęcia serwisu przez Apple i włączeniu go w platformę Apple Music.Brak sukcesu Tidala i wyraźnego kierunku rozwoju nie wziął się jednak znikąd. Właściciele serwisu skupili się przede wszystkim na artystach i ich wynagrodzeniu. Odbiło się to na cenach – Tidal nie jest dostępny w darmowej wersji jak Spotify, a abonamenty kosztują 9.99 i 19.99 dolarów (w Polsce odpowiednio 19.99 i 39.99 zł). Pierwsza opcja standardowa (zwana Premium), druga z muzyką w jakości HiFi (Tidal HiFi).Inną kwestią jest też konkurencja. Spotify jest na rynku znacznie dłużej, ma określoną renomę, dużą bazę użytkowników i bogaty katalog utworów. Poza tym m.in. Apple Music, które pod koniec czerwca miało 15 milionów subskrybentów i ciągle rośnie w siłę.Nawet unikalne treści nie są w stanie uratować Tidala. Album 'The Life of Pablo’ Kanye Westa jest dostępny ekskluzywnie na tej platformie, ale z informacji strony TorrentFreak wynika, że w ciągu 24 godzin od premiery (luty 2016 r.) pobrano go nielegalnie pół miliona razy.
Źródło: VA