Znaleziono lukę w zabezpieczeniach Blackphone’a, czyli najbezpieczniejszego telefonu z Androidem

Wygląda na to, że nawet teoretycznie najbardziej odporny na szpiegowanie i ataki cyberprzestępców smartfon nie jest tak idealny, jak mogłoby się to wydawać.

Blackphone to smartfon charakteryzujący się 4.7 calowym ekranem o rozdzielczości HD (1280 x 720p), czterordzeniowym procesorem Tegra 4i, jednym gigabajtem pamięci RAM i 16 GB pamięci wewnętrznej. Oprócz tego oferuje raczej przeciętne, typowe dla większości podzespoły. Całość kontrolowana jest przez system PrivatOS, będący zmodyfikowanym Androidem, nastawionym głównie na zapewnienie odpowiedniego zabezpieczenia.

Sprzedaż Blackphone’a rozpoczęła się w połowie zeszłego roku. Głównym założeniem samego urządzenia miało być bezpieczeństwo danych użytkowników i ochrona przed „szpiegowskimi oczami” rządów oraz atakami ze strony hakerów, którzy często przez rożnego rodzaju luki i uchybienia w systemach potrafią wejść tzw. tylnymi drzwiami. Czym to się może skończyć, nie trzeba wyjaśniać.

Jak się okazało, Blackphone tego typu błędów się nie ustrzegł, co zostało dostrzeżone przez Marka Dowda, konsultanta australijskiej firmy Azimuth Security. Według niego, jedyne czego potrzebowaliby w tej sytuacji potencjalni cyberprzestępcy to dane użytkownika do usług Silent Circle lub numer telefonu, co pozwoliłoby im wykorzystać lukę i niemalże zdalnie sterować urządzeniem. Dzięki temu mieliby możliwość potajemnego odszyfrowania i przeczytania wiadomości, kradzieży listy kontaktów, kontrolowania aktualnego miejsca położenia telefonu, a także ingerowanie w pamięć zewnętrzną smartfona. Problem w głównej mierze leżał po stronie wbudowanej aplikacji do wysyłania wiadomości, zwanej SilentText.

Na szczęście twórcy Blackphone’a dość szybko zareagowali po tym, jak zostali poinformowani przez Dowda, dzięki czemu udało się uniknąć niepotrzebnych kłopotów. Mimo to widać, że nawet smartfon, którego z założenia głównym celem jest dostarczenie jak najlepszych rozwiązań w zakresie ochrony prywatności i danych, nie jest bezbłędny. Okazuje się bowiem, że wystarczy małe przeoczenie i cała idea urządzenia może lec w gruzach.

Źródło: Ubergizmo